piątek, 20 lipca 2007

Witajcie,


 każdy pracujący wie jak ciężkim dniem jest poniedziałek ;) Okazało się, że poniedziałek nie musi być zły i dzisiaj robiłem całkiem ciekawe zadania. Oprócz tego cały dzień słuchałem Mobiego i jego dwóch płyt. Powróciły wspomnienia z Open er. Wydaje mi się, że pod przykrywką "wesołkowatej" muzyki klubowej, Moby pisze smutne i refleksyjne utwory. Takim widziałem go na koncercie, grał stojąc tak, że światło zasłaniało mu oczy, a rys brwi wskazywał na zamyślenie i melancholię. Takiego właśnie chcę go widzieć, z resztą jak może to być wesołek skoro pisze piosenki takie jak "Why does my heart feeling so bad" i umieszcza na okładce jednej z płyt zdjęcie człowieka w oceanie kosmosu?
 Na smutek, który ostatnio często gości w moim sercu, postaram się znaleźć lekarstwo. Dzisiaj ping pong i po raz kolejny walka o utrzymanie koncentracji, później pewnie jakiś dłuższy rower i basenik. Może parafrazując Jacka Kaczmarskiego "wreszcie się przestanę smucić"?



do mojego debiutu na dystansie ironman zostało już tylko 46 dni.  W związku z tym zapraszam do obejrzenia finiszu z połówki.
Podobno pierwsze słowa po przekroczeniu mety brzmiały: "nie da zrobić się całości, to niemożliwe".
Wychodząc na bieganie,
Kuba