poniedziałek, 29 listopada 2010

Filmik z zawodów w Borównie

W końcu udało mi się zakończyć katorgę z programami i youtube.





Miłego oglądania.

czwartek, 4 listopada 2010

Trochę o odżywianiu na dystansie Ironmana

Na punktach odżywczych zawsze jestem dobrym klientem.

Na blogu jest mało wpisów, więc przekleiłem część wiadomości dla znajomego, który się o to pytał.

Co do odżywania, to ja mam taki problem, że nie mam problemów. Jem, piję co popadnie, więc nie zamulam się jednocześnie spożywanym żelem i izotonikiem. Moje doświadczenia są takie, że na każdej strefie biorę jeden bidon izotonika i jeden bidon wody. Izo jest do picia (generalnie zawsze mam nadmiar, więc przed wjechaniem do strefy żywienia w bidonie z przodu jest izo). Biorę nadmiar, bo jeśli w pewnym momencie wyleci mi bidon, to będę jechał przez 30 km o suchym pysku. Wodę biorę do polewania (jeśli jest gorąco) i do mycia rąk, które się lepią po tym jak leje izotonik do bidonu z przodu. Ew. woda jest jeśli będziesz potrzebować jakiegoś płynu, bo skończy się izo. 


Gorąc, to wróg.
Raz na jakiś czas, powiedzmy na 60 km biorę parę łyków koli (dają w bidonach, które prawie natychmiast wyrzucam). Używam jej, bo na IM w Borównie na około 160 km zacząłem zasypiać, tak mi spadł cukier. W Klagenfurcie kola zadziałała idealnie. Izo jak się okazało nie ma wystarczającej dla mnie ilości cukru, ale to jest kwestia sprawdzenia.

Co do jedzenia, to staram się jeść za dużo ... nie mam określonych proporcji, ale mniej więcej zjadam dwie rzeczy na 30 km. Może to być banan i żel. Żel łatwo wchodzi i nie ciąży na żołądku więc można brać jak leci. Najwyżej przytyjesz po zawodach, a nie schudniesz Wink Raz na jakiś czas zajadam jakimś batonikiem (substytut kanapki z szynką). Tylko jego jest dość ciężko przegryźć, bo w japie sucho i nie je się tego najlepiej, ale raz na jakiś czas można.


Pamiętaj, że bidon zawsze może upaść.


Więc generalnie izo i żele.