sobota, 24 października 2009

Jak grzeszyć?

Dzisiaj podczas jednej z rozmów, które prowadziłem, poruszony został temat ślubu kościelnego. Moja przyjaciółka Aneta wysunęła następującą tezę. Część ludzi biorących ślub kościelny nie powinno go brać. Dzielą się oni na dwie kategorie. Pierwsza uważa się za *katolików*, choć łamią przykazania, nie chodzą do kościoła, są „wierzący niepraktykujący” i nie lubią kościoła, za to że miesza się do polityki. Druga grupa świadomie okłamuje księdza, kościół widują na zdjęciach i pocztówkach, ale chcą wziąć ślub w kościele ze względu na tradycje, wrażenia wizualne, rodzinę, „bo tak wypada”. Aneta uważa, że lepiej nieświadomie popełniać grzech, aniżeli postąpić podle i oszukać księdza z pełną premedytacją.

Muszę oczywiście absolutnie nie zgodzić się z tą, jakby się wydawało, słuszną tezą. Po pierwsze, moim zdaniem najważniejszą cechą życia ludzkiego jest przeżywanie uczuć, zarówno złych jak i dobrych. Po co żyć, po co się rozmnażać, jeśli będziemy skupiać się na przedłużeniu wegetowania. Nasza egzystencja jest bezsensowna, jeśli nie będziemy grzeszyć, trzeba postępować podle i źle trzeba także posiedzieć nad mazurskim jeziorem nad niebem pełnym gwiazd, trzeba pokochać, trzeba popłakać nad nieudaną miłością. Cóż to za życie skoro nie wiedzieliśmy nawet, że zrobiliśmy coś źle. Po co żyć, jeśli nie możesz poczuć się, źle po czymś podłym, albo wręcz przeciwnie poczuć się świetnie, kiedy udało się kogoś oszukać?

Jestem właśnie po lekturze „Archipelagu Gułag”, tak więc posłużę się ciekawą obserwacją z książki. Sołżenicyn, wśród rozlicznych tez, wysnuwa oskarżenia wobec bierności. Mądrze argumentuje, za tym że jeśli oskarżamy (konkretnie Rosjanie oskarżają) Niemców za obozy śmierci i bierność narodu niemieckiego, to dlaczego usprawiedliwiamy (mowa dalej o sowietach) komisarzy, nkawudzistów, sędziów, którzy działali na polecenia Stalina, chociaż sami w gruncie rzeczy są bardzo łagodnymi ludźmi, a przynajmniej tak o sobie mówią. Dlaczego (odrywając się od sowieckich łagrów) mamy usprawiedliwiać nasze zdrady i występki nieświadomością, albo złym dniem, albo kryzysem w małżeństwie? Czy nieznajomość prawa zwalnia z odpowiedzialności karej? To dlaczego nieznajomość zła, ma usprawiedliwiać nasze podłości? Bóg dał ludziom mózg, między innymi do tego, żeby odróżniać dobro od zła.

Grzeszmy świadomie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz