wtorek, 14 lipca 2009




Dzisiejszy dzień nie był bardzo pracowity, jednakże bardzo intensywny. Tak jak pisałem byłem dzisiaj na pingpongu. Prawie dwugodzinna gra wykończyła mnie do granic możliwości. W hali w której gramy jest nieprawdopodobnie gorąco. Przez cały ten czas lało się ze mnie jakbym pływał na basenie. Dodatkowo gra wymaga ciągłego skupienia się na odbijaniu piłeczki. Konieczność koncentracji przez czas gry jest niespodziewanie obciążająca dla organizmu.
Po skończeniu turnieju w tenisa stołowego, byłem w stanie przejechać tylko 30 km na rowerze. Przy okazji zdałem sobie sprawę, że w przeciągu mijającego miesiąca (30 dni) przejechałem prawie 1000 km na rowerze. Dzisiaj mija miesiąc od zawodów half-ironman w Susz, stąd nagłe olśnienie.
 Dzisiaj spotkał mnie jeszcze jedna miła historia. Otóż wracając z roweru, kiedy zbliżał się zmierzch podjechali do mnie policjanci. Po krótkiej rozmowie panowie (Michał i Janusz, serdeczne pozdrowienia) uśmiechnęli się z podziwem dla narzuconego przeze mnie celu i postanowili eskortować mnie podczas mojego treningu. Jeszcze raz pięknie dziękuję!
Dobranoc!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz