wtorek, 21 lipca 2009

Nie lubię poniedziałków

2009-07-21

Wtorkowy poranek

Witajcie,
dzisiaj z rana skończyłem czytać "Negocjatora". Niestety książka nie jest tak porywająca jak książki Dana Browna (nie chcę się spierać, co do treści, jeno co do ... dynamiki, akcji itd).
Dzisiaj z rana musiałem także przeczytać jeszcze jedną rzecz: rachunek z karty kredytowej. Opłata za start na zawodach Ironman w Klagenfurcie wyniosła ponad 2000 zł. Na szczęście od kilku miesięcy zbierałem na tę opłatę. Zastanawiam się nad wzięciem kredytu, ponieważ jeszcze muszę wymienić ramę w rowerze, która po wypadku jest uszkodzona. Dodatkowo muszę kupić jeszcze buty do biegania, ponieważ w swoich starych przebiegłem już ponad 1000 km, więc trzeba wymienić je na nowe, zwłaszcza że powoli zaczynają mnie boleć stopy podczas biegu. Ech ciężkie jest życie triatlonisty ... Oddam nerkę :)
Pozdrawiam,
Kuba
2009-07-21

Nie lubię poniedziałków

Witajcie,
 więc co się działo po wyjściu z pracy? Otóż jak co tydzień spotkałem się ze znajomymi na ping pongu. Za tydzień postaram się wrzucić jakiś filmik z gier (chwilowo mój brat jest w posiadaniu mojej kamery). Dzisiaj nie było tak źle podczas gry. Niestety po skończeniu treningu rozpadał się deszcz. Cóż trzeba było zrobić? Pojechać 35 km na rowerze. Rosądek przede wszystkim!
Na szczęście po powrocie do domu przestało padać i 11 km przebiegłem bez grama deszczu, za to w ciepłej bluzie, co oznaczało absolutne męki z powodu gorąca :) Specjalnie na bieganie wgrałem na odtwarzacz  "Wesel Figara", jedną z najlepszych mozartowskich oper. Niestety już jakiś czas nie używałem włoskiego i nie rozumiałem o czym śpiewają. Należy jak najszybciej przypomnieć sobię tę wiedzę (zarówno włoski, jak i treść wesela).
Niestety wczorajszy ból ucha nie przeszedł, tak jak liczyłem. Musiałem umówić się na wizytę na wizytę u laryngologa. Wolę pójść wcześniej, aniżeli liczyć na to że przejdzie samo. Rok temu bardzo długo leczyłem zapalenie ucha i przez to nie pobiegłem w maratonie  warszawskim. Łzy w oczach, niemoc i wielkie rozczarowanie. Nie chcę tego powtórzyć na ironmanie.
A na koniec Jacek Kaczmarski.






Pozdrawiam!
Kuba

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz